🔷 Czy wiedzieliście, że góralki – niepozorne zwierzątka przypominające coś między świnką morską a świstakiem – są zaskakująco bliskimi kuzynami słoni? 🧬 Mimo genetycznego pokrewieństwa, góralka i słoń należą do zupełnie innych światów. Jeden gen potrafi wywołać kolosalną różnicę! Z punktu widzenia bezpieczeństwa zakładu, wdrożenie systemu kontroli dostępu, który opiera się o od lat funkcjonujące zasady, nie powinno wywołać rewolucji. Z pozoru to głównie zmiana w zakresie łatwości zarządzania bezpieczeństwem, dostosowaniami systemu, szybszym rozpoznawaniem ryzyk. Plus zmiana wizerunkowa – przedsiębiorstwo ma nowoczesny system. Jednak w wielu przypadkach okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Dopiero wdrożenie elektronicznego systemu kontroli dostępu sprawia, że bezpieczeństwo zakładu przestaje być pustym hasłem. Na światło dzienne wychodzą ogromne nieprawidłowości w działaniu starego systemu opartego na procedurach i ludziach. Nieprawidłowości, których nikt wcześniej nie „wychwycił”. Różnica w poziomie bezpieczeństwa zakładu przed i po zmianie potrafi być olbrzymia jak różnica między góralką a słoniem. Jeden z moich klientów z branży produkcyjnej wiele lat temu zdecydował się na wdrożenie systemu kontroli dostępu opartej o identyfikatory w postaci kart RFID. System obejmował oczywiście także infrastrukturę niezbędną do odczytu tych kart oraz urządzenia wykonawcze (bramki, szlabany itp.). Od strony funkcjonalnej wydawać się mogło, że nic się nie zmieniło. Algorytm przyznawania uprawnień (kto może wejść, gdzie i kiedy) pozostał ten sam. Tyle, że papierowe przepustki i człowieka zastąpiła karta zbliżeniowa oraz zarządzany oprogramowaniem system oparty o urządzenia elektroniczne. Jednak „coś” się zmieniło. Pierwszym objawem były awantury przy bramach dla samochodów. Przedsiębiorstwo miało parkingi wewnętrzne, a uprawnienia do parkowania tam aut miała ściśle zdefiniowana grupa pracowników. Po wdrożeniu systemu kontroli dostępu, część osób od lat korzystająca z tego parkingu nie mogła już wjechać. Po odczycie karty szlaban nie podnosił się. „Co za system!”, „Do niczego!”. Takie były pierwsze reakcje, pojawiły się skargi i narzekania. Po weryfikacji okazało się, że wielu pracowników korzystało z parkingów, chociaż nie mieli do tego prawa. Zażyłość ze strażnikami i jednorazowe uprzejmości („Wpuszczę Cię, przecież jest miejsce...”), przerodziły się w permanentną nieprawidłowość. Tak było z parkingami. Aż strach pomyśleć, że podobne odstępstwa mogły się zdarzać w miejscach krytycznych dla bezpieczeństwa przedsiębiorstwa. Czasem jedna jakościowa zmiana, jeden gen, może oznaczać zupełnie inny świat. 👉 Chcesz być na bieżąco z moimi treściami? Kliknij 🔔 na profilu Grzegorz Szulc po prawej pod zdjęciem w tle. #Vemco #secorun #system #biznes #bezpieczeństwo