Life Is Strange: Double Exposure - Recenzja
Max znowu w akcji.
Kiedy jakiś czas temu studio Don’t Nod straciło prawa do marki Life is Strange, na rzecz firmy Square Enix, wydawało się, że cykl ten spotkała naturalna śmierć. Japoński gigant zdecydował się jednak kontynuować tę serię, dzięki współpracy ze studiem Deck Nine, które w 2018 roku stworzyło grę Life is Strange: Before the Storm. Następnie w 2021 roku dostaliśmy grę Life is Strange: True Colors.
Nikt jednak nie przewidział, że kiedykolwiek mogą powstać dalsze losy Max Caulfield, bohaterki oryginalnego Life is Strange. Tymczasem kilka miesięcy temu dostaliśmy zapowiedź gry Life is Strange: Double Exposure, a teraz dostępne na rynku są już wszystkie epizody tej produkcji.
Po pierwszym zwiastunie wydawało mi się, że Max będzie uczęszczała na uniwersytet, jednak jej kariera zdążyła naprawdę nabrać tempa. Mimo młodego wieku, Max wykłada na uczelni wyższej i – ze względu na zbliżony wiek – przyjaźni się z kilkoma studentami.
Nieoczekiwanie ginie jej bliska przyjaciółka, Safi, a Max odkrywa, że posiada nową moc. Tym razem nasza dzielna protagonistka jest w stanie nie tyle cofać czas, co przeskakiwać między dwoma liniami czasu. To doprowadza do naprawdę zawiłych i nieprzewidywalnych scen.
Najważniejsza kwestia - co z Chloe?
I tutaj pojawia się pierwszy poważny minus tego tytułu. O ile spodobał mi się pomysł z nową tajemnicą, nowymi bohaterami i nowymi mocami, o tyle twórcy w bardzo nieładny sposób potraktowali temat Chloe Price.
Life is Strange: Double Exposure daje nam wybór – możemy uznać, że w grze z 2015 roku poświęciliśmy Chloe na rzecz Arkadia Bay, lub Chloe przeżyła, a Arkadia Bay zostało zniszczone. To logiczne, prawda? Cóż, jeśli Chloe przeżyła to niestety jej drogi z Max się rozeszły. Jako wieloletni fan serii jestem zawiedziony takim rozwiązaniem fabularnym. Na szczęście, finał nowej gry wyraźnie sugeruje, że Chloe może powrócić w potencjalnej kontynuacji.
Nowa tajemnica
Gra składa się z pięciu epizodów, z których każdy kolejny wprowadzona coraz więcej zwrotów fabularnych. Oczywiście, po zakończeniu danego odcinka możemy porównać nasze decyzje w wyborami innych graczy. To zawsze być ciekawy mechanizm całego cyklu Life is Strange.
Ze względu na nową moc Max mapa świata nie jest zbyt wielka. Jesteśmy w stanie przeskakiwać między dwoma liniami czasu, przez co twórcy musieli dwukrotnie odtworzyć każde miejsce. Przyznam jednak, że obserwacja różnych wydarzeń w dwóch liniach czasu jest czymś naprawdę ciekawym. Zwłaszcza jeśli staramy się rozwiązać zaserwowaną mniejsza, lub większą zagadkę.
Niestety, o ile początkowe wydarzenia sprawiły, że nie mogłem oderwać się od ekranu, o tyle sam finał gry pozostawia wiele do życzenia. Nim się obejrzałem byłem już w piątym epizodzie i w sumie... niespecjalnie przekonała mnie ta opowieść. Zabrakło tu pewnego pazura, który miała oryginalna gra Life is Strange. Zupełnie jakby twórcy wygładzili fabułę, pragnąc nie szokować zbytnio graczy.
Czy tym razem czeka nas wielki finałowy wybór, jak to miało miejsce przed laty? Tego wam nie zdradzą. Zdradzę wam za to, że nowi bohaterowie są naprawdę świetni. Max nawiązuje bliższe i dalsze relacje z kilkoma postaciami, z którymi prowadzi się błyskotliwie napisane dialogi.
Klimat jaki jest, każdy widzi
Jak zwykle seria Life is Strange nie zawodzi podkładem muzycznym. Na Youtube znajdziecie już nawet wersję Lo-fi niezwykle klimatycznego soundtracka (powyżej).
Na pochwałę zasługuje także strona graficzna. Z chęcią ujrzałbym w tej wersji remake oryginalnego Life is Strange. Design postaci i mimika twarzy w cutscenkach prezentują się najlepiej z całego cyklu LiS. Przyczepię się tylko do faktu, że gra wygląda dobrze jedynie na najwyższych ustawieniach graficznych. Life is Strange: Double Exposure nie wymaga zbyt wiele I zadziała nawet na starszym sprzęcie, ale kiedy tylko obniżycie niektóre parametry techniczne to tekstury postaci I otoczenia zaczynają się rozmywać i gra wygląda po prostu średnio.
Plusy
- Liczne zwroty akcji
- Nowa moc Max jest fantastyczna
- Klimatyczna strona audiowizualna
- Ciekawie nakreślone nowe postacie
- Dobrze napisane dialogi
Minusy
- Niesatysfakcjonujący finał
- Sposób w jaki potraktowano wątek Chloe
Werdykt
Life is Strange: Double Exposure to niezwykle wciągający tytuł, który oddaje ducha oryginału sprzed lat. Gra zachwyca stroną audiowizualną i licznymi zwrotami akcji. Nie jest to jednak produkcja pozbawiona wad, zwłaszcza z perspektywy wieloletniego fana.